Jeremy Sochan mocno do serca wziął sobie derbową rywalizację z Houston Rockets. Najwyraźniej reprezentant Polski w relacje pomiędzy kibicami obu klubów chce wprowadzić ten sam element, jaki funkcjonuje w relacjach kibiców europejskich klubów rywalizujących w tym samym regionie.
Dobrze wiemy, że Jeremy Sochan jest kibicem Arsenalu. Siłą rzeczy więc “ma problem” z innymi klubami grającymi w stolicy Anglii. Teraz zawodnik San Antonio Spurs próbuje przenieść podobne nastawienie na amerykański grunt. Już przed pierwszym meczem pomiędzy Spurs i Houston Rockets powiedział, że generalnie to “fu** Houston”. Jak się można domyślić - nie zaskarbił tym sobie sympatii kibiców z innego miasta w Teksasie. Takie podejście powoduje też, że nastawia przeciw sobie zawodników rywala.
W trakcie ostatniego meczu wszedł w pyskówkę z Fredem VanVleetem. Chwilę wcześniej stanął w obronie Victora Wembanyamy, który z kolei miał do wyjaśnienia kilka kwestii z Dillonem Brooksem, znanym ze swojej prawokacyjnej natury. Poprzedniej nocy Sochan nie mógł zagrać z powodu operacji kciuka. Na razie nie wiemy, ile dokładnie potrwa przerwa zawodnika, ale mamy nadzieję, że wkrótce wróci do treningów i za parę tygodni będzie gotów kontynuować ten dobrze wyglądający dla niego sezon. Fakt, że nie gra, nie oznacza, że powinien odpuszczać swoje uszczypliwości względem Rockets.
Człowieku, jest dobrze! Grają Spurs, do boju! Cały czas pieprz** Houston - napisał na swoich social mediach.
Jednak bez wsparcia Jeremy’ego Sochana, SAS nie potrafili stworzyć przewagi przeciwko dobrze dysponowanej drużynie Ime Udoki. Spurs będą potrzebować kogoś, kto przejmie rolę w pierwszej linii. Pierwszoroczniak Stephon Castle zajął miejsce Sochana w wyjściowej piątce na mecz Spurs przeciwko Rockets. Warto zaznaczyć, że zespół cały czas jest bez trenera Gregga Popovicha. Szkoleniowiec zgłosił problemy zdrowotne i jego również nie będzie na ławce przez czas bliżej nieokreślony.