Chuchać i dmuchać na Sochana! Fantastyczny debiut w kadrze

skroluj w dół
Źródło zdjęcia:
Wojciech Figurski

Fantastyczne wejście do reprezentacji Polski zaliczył Jeremy Sochan. Najmłodszy debiutant w historii kadry w przeciwieństwie do niektórych bardziej doświadczonych kolegów, imponował spokojem i skutecznością w wygranym 88:81 spotkaniu z Rumunią.

Od początku spotkania 17-letni skrzydłowy szukał sobie pozycji i stawiał dobre zasłony dla AJ Slaughtera, a pierwsze punkty z orzełkiem na piersi zdobył z linii rzutów wolnych. Później popisał się jeszcze efektownym wsadem nad podkoszowym z Rumunii. Z biegiem czasu Sochan jeszcze bardziej się rozkręcał. Po zmianie stron trafił trójkę z faulem, a rywali dobijał nie tylko rzutami, ale i spokojem w rozgrywaniu akcji. W samej końcówce zablokował Raresa Uta, co bardzo wpłynęło na zwycięstwo Polaków. Sochan w całym spotkaniu zanotował 18 punktów (skuteczność 6/10), 3 zbiórki oraz 2 bloki.

Bardzo dobre zawody rozgrywał też Michał Michalak, który w całym spotkaniu zdobył 24 punkty i przez większość meczu był liderem Polaków. Czołowy zawodnik niemieckiej ekstraklasy w pierwszej kwarcie trafił dwie trójki z narożnika boiska i do szatni schodził z 13 "oczkami". Po raz kolejny bardzo dobrze prezentował się też Dominik Olejniczak, który był nie do przepchnięcia pod koszem i co ważne - trafiał spod kosza. Tym kolejnym dobrym występem podkoszowy Trefla Sopot udowodnił, że pod koszem nadszedł czas na zmianę pokoleniową i przekazanie mu minut Adama Hrycaniuka.

Pod koszem w najbliższych latach szykuje nam się naprawdę ciekawa rywalizacja, bowiem z dobrej strony pokazał się ponownie Aleksander Balcerowski. Podkoszowy hiszpańskiej Gran Canarii mimo 216 centymetrów wzrostu jest bardzo mobilny na nogach i potrafi bardzo szybko obrócić się i zostawić rywala za sobą. W samej drugiej kwarcie aż czterokrotnie pakował piłkę do kosza! Efektownym zagraniem popisał się też w czwartej kwarcie, kiedy to biało-czerwoni mieli spory problem z grą ofensywną.

Jeśli chodzi o samą grę Polaków, to trudno nie wspomnieć o aż 10 stratach w pierwszej połowie. Podopieczni Mike'a Taylora prowadzili prowadzili już 12 punktami, ale w pięć ostatnich sekund pierwszej połowy stracili sześć "oczek", a przewaga tak wysoka już nie była. Niestety 15-minutowa przerwa nie wyeliminowała z gry Polaków niewymuszonych strat, przez co biało-czerwoni nie mogli odjechać na wyższe prowadzenie. Po bardzo nerwowej końcówce i świetnym rzutom za trzy, Rumunii pozostawali w grze, jednak ostatnie słowo należało do Polaków, którzy triumfowali 88:81.

Obserwuj nas w mediach społecznościowych

NBA
Otwórz stronę MVP na swoim
urządzeniu mobilnym i zapisz ją na pulpicie. Będziesz mieć dostęp do najnowszych artykułów w zasięgu ręki!
lifestyle
kadra
nba
biznes