Reprezentacja Polski wróciła do rywalizacji w kwalifikacjach do Mistrzostw Świata i w Tallinie przegrała z Estonią 71:75. Igor Milicić ma nad czym myśleć, bo sytuacja jest trudna.
Trener poleciał do Estonii z zamiarem dalszego testowania przeróżnych rozwiązań. W pierwszej kwarcie skorzystał z aż 11 koszykarzy. Polacy grali nierówno, zrywami i nie mieli większego pomysłu na to, jak funkcjonować przeciwko obronie Estonii. W drugiej kwarcie rywal poprawił nieco atak i zbudował 10-punktowe prowadzenie. Schodziliśmy do szatni z wyraźnymi problemami, bo na parkiecie wyglądaliśmy jak zbitka przypadkowych koszykarzy.
W czwartej kwarcie Polakom udało się zejść do -2 po punktach Olka Balcerowskiego. Ten sam zawodnik na 25 sekund przed końcem doprowadził do remisu, ale zaraz trafieniem odpowiedział Siim-Sander Vene. Porażka z Estonią nie świadczy najlepiej o naszej reprezentacji, ale po raz kolejny graliśmy młodym składem. Trener Milicić nie zmienił swojego podejścia i eliminacje do MŚ traktuje bardziej jako przetarcie dla świeżej krwi.
Najlepiej punktującymi zawodnikami w naszym zespole byli Jakub Garbacz z dorobkiem 15 oczek i Aleksander Balcerowski z 13 punktami. Rewanż pomiędzy reprezentacjami już w poniedziałek o godz. 18:00 w Lublinie. Niestety nie możemy liczyć na cudowne koszykarskie widowisko. Reprezentacja jest na etapie gruntownej przebudowy, więc sztab szkoleniowy ma zupełnie inne priorytety. Mamy tylko nadzieję, że Milicić wie, co robi.